Spływ wiosną – dlaczego warto wsiadać na kajak już w marcu?

A więc wiosna! Z dniem dzisiejszym wszystkie sprawy i zagadnienia schodzą na plan dalszy. Całe nasze życie publiczne i prywatne przestawiamy na specjalne tory. Weszliśmy w okres wiosny. Wysiłek całego narodu musi iść w jednym kierunku. Wszyscy jesteśmy kajakarzami!

Mamy nadzieję, że nie uraziliśmy nikogo powyższą parafrazą pamiętnych słów Stefana Starzyńskiego ale dla wszystkich spragnionych aktywnego wypoczynku po długiej zimie, a zwłaszcza dla naszej załogi, dzień 21 marca jest symboliczną datą, którą rozpoczynamy umownie kolejny sezon. Sprzęt kajakowy powoli przygotowywany jest do działania (na szczęście nie trzeba robić przeglądu silnika, stanu zawieszenia i poziomu oleju). Swoją drogą, nasza flota zresztą w tym roku znów odmłodnieje o czym na pewno zawiadomimy.

Tymczasem jednak mamy koniec marca – drzewa jeszcze mocno pracują nad zielonym ubiorem, ptaki powoli się zlatują, ziemia jest jeszcze zmarznięta a rzeki przybierają na stanie często wychodząc z koryta (do którego inni z kolei próbują się dopchać – ale to akurat nie zależy od pory roku ani czasów;) Plenery są więc niezbyt wakacyjne i można by zadać pytanie, czy warto w takiej wczesnowiosennej aurze wybierać się w ogóle na spływ kajakowy? Odpowiedź jest oczywiście do bólu przewidywalna – warto. A dlaczego? Postaramy się przekonać Was poniżej.

Cisza, spokój i wolne terminy

Moto Przystań w marcu

Moto Przystań przed sezonem: zupełnie inny poziom :)

Przed właściwym sezonem wypożyczalnie (o ile już działają) nie mają tak dużego obłożenia jak w lato, na spływ można więc praktycznie umówić się niemal z marszu i przebierać w sprzęcie. Znikomy ruch na rzece pozwoli wszystkim tym, którzy z różnych powodów nie tolerują nadmiaru innych ludzi:) płynąć w rozkosznej samotności. Brak innych kajaków na trasie to dobra wiadomość dla tych, którzy polują (ale nie ze strzelbą – tych osobników nie lubimy) na rzeczną faunę. Nie płoszone kajakowymi wycieczkami wszelkie wodne zwierzaki są teraz łatwiejsze do obserwacji czy też fotografowania.

Wielka woda – nowe możliwości

bzura wiosną

Rowerem przez Bzurę. Można? Można.

Chciałabyś/chciałbyś poczuć się jak Mickiewicz i wpłynąć na suchego przestwór oceanu? Taka okazja może zdarzyć się tylko wczesną wiosną, gdy rzeki wylewają na okoliczne pola. Suchy ten przestwór oczywiście nie będzie ale zwykła rzeka może się czasowo zmienić w całkiem pokaźne jezioro. Bzura np. potrafi bardzo ładnie rozlać się po brochowskich łąkach. Płynąc wtedy jej wartkim nurtem możesz mieć wrażenie, iż suniesz środkiem jeziora, u którego brzegu majestatycznie odbijają się w tafli wieże obronnego kościoła. Jak się za bardzo rozpędzisz możesz się nagle zdziwić, że w poprzek Twojej trasy wyjechały nagle po wodzie rowery (jak na zdjęciu powyżej) – mieszkańcom Brochowa jak widać wiosenne wylewy zupełnie nie przeszkadzają.

Szybki nurt – lepsze osiągi

Konary, rozlewisko na Bzurze

Konary. Bzura szerokości dwóch Wiseł.

Wiosenne roztopy i opady deszczu sprawiają, że koryta rzek rozlewają się w wielkie rzeczyska z silnym nurtem. On to właśnie modyfikuje wiele zmiennych szlaku wodnego (jakby to powiedział programista). Po pierwsze – prędkość spływania. Teraz odcinek, który wyliczony jest na 4 godziny wiosłowania można pokonać w 3 a nawet 2. Oszczędność czasu jest znaczna (choć pamiętajmy – pływamy dla relaksu a nie na wyścigi – to nie praca;). Wyższy stan wody przyspiesza nam też pokonywanie większości przeszkód na dnie – wszelkie kamienie, zalegające kłody, stare pale po przeprawach, są na tyle głęboko że nie stanowią żadnego zagrożenia dla kajaka. Z drugiej strony sporadycznie pojawiają się problemy, które nie występują przy niskim stanie rzeki – wszystkie zwalone w nurt drzewa, które można pokonać latem od spodu, często występują teraz na kolizyjnym kursie, na poziomie lustra wody. Przy dużej głębokości i większej prędkości mogą być naprawdę niebezpieczne. Na naszym lokalnym podwórku przed mostem w Boryszewie, czyhać może inna zasadzka – olbrzymie głazy, które w lato omijamy niczym wyspy, na wiosnę będą ledwie wystawać z wody. Należy więc obserwować uważnie nurt przed sobą by przygotować się na takie właśnie przeszkody.

Odmienne widoki na brzegach

Bzura bez liści

Latem busz, wiosną sucho i dwukolorowo. Bzura na wysokości Tułowic.

To jest akurat dość naciągany argument „za” – właściwie można by rzec, że w polskim krajobrazie to będzie akurat wada a nie zaleta wczesnowiosennego spływu. Brak liści na drzewach i krzewach, gęsto porastających rzeki odsłania nam bowiem zupełnie nowe widoki, których nie uświadczymy w letnim czy jesiennym czasie. Chowające się zawsze za koronami drzew domy, kościoły, zamki (no dobra, przy Bzurze są tylko dwa z czego ten w Łowiczu w ogóle zamku nie przypomina;), ukazują się nam się w pełnej krasie podczas wycieczek. Na Bzurze podziwiać będziemy mogli choćby średniowieczny Kościół w Kozłowie, ruiny zamku w Sochaczewie, w Brochowie powinno być widać słynny kościół obronny (pod warunkiem, że poziom rzeki będzie na tyle wysoki, by sięgnął nadrzecznej skarpy). Więcej jest jednak minusów takiego braku maskowania zielenią. Nawet chyba nie musimy pisać dlaczego. Architektura na Mazowszu jest taka, jak w całej niemal Polsce. A do tego dochodzą śmieci, których nie przykryje już milcząca zasłona krzewów i traw.

Sezonowe trasy kajakowe: nowe rzeki w bonusie

Rawka wczesną wiosną

Latem z tego ujęcia Rawki nie byłoby wiele widać…

Wysoki poziom wód sprawia, że nawet rachityczne strumyki. zmieniają się w całkiem porządne i pełnoprawne rzeki. Tym sposobem na kajakowej mapie pojawiają się nowe szlaki do wiosłowania, które w wakacje są praktycznie nie do przepłynięcia. Naszym lokalnym przykładem jest rzeka Pisia, która uchodzi do Bzury w południowej części Sochaczewa. Z kolei „siostra” Pisi – Utrata, spławna teoretycznie również w sezonie, właśnie na wiosnę (póki co) jest o wiele rozsądniejszym wyborem z uwagi na zniwelowane poziomem wody i szybszym prądem zwały śmieci. I zapachy, niestety. „Mama” Bzura zresztą wczesną wiosną pozwala na wpuszczanie kajakarzy innym swoim dzieciom – możemy więc próbować sił na zupełnie niezdobytych rzekach i rzeczkach jak podłowickie Słudwia i Struga, przepływająca przez Starą Suchą i Nową Suchą – nie zgadniecie – Sucha;), wspomniana Pisia czy też fragment puszczańskiego kanału Łasica.